czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział ósmy

To jest chyba najgorszy rozdział. Zero opisu, wiem... Ale tylko dlatego, że nie chciałam tu wszystkiego opisywać, a racze wyjaśnić wszystko w dialog. Przepraszam za ten rozdział, ale i tak życzę miłego czytania c:
________________________
      Annie pochłonęły słowa „Szkarłatnej peleryny”, czyli czwartej części „Feniksa”*.  Powoli zbliżał się wieczór. Większość dziewczyn leżała w swoich łóżkach, robiąc przeróżne rzeczy. Jednak nie zauważyła w pokoju bliźniaczek.
- Gdzie są Alishia i Caroline? – zapytała, leżącą na łóżku obok Andy.
- Poszły kupić sobie hamburgery… One są strasznie żarłoczne – odpowiedziała przyjaciółka, która czytała jakąś książkę.
- Co czytasz?
- Ja… - Andy zrobiła się czerwona na twarzy i schowała lekturę pod poduszkę.
- Dlaczego nie pokażesz? – Annie uśmiechnęła się złowieszczo i  usiadła wpatrując się w jaśka.
- Bo… O której pójdziemy do tamtego Anioła?
- Nie wiem – odparła i znów się położyła – boję się tam iść.
- Słuchaj, strasznie cię przepraszam, że cię zostawiłam, ale pobiegłam za Gee, aby mu powiedzieć, że nie możemy cię zostawić…
- Ale zostawiliście – rzuciła Annie obdarzając Andy negatywnym spojrzeniem.
- Wiem, ale jak go znalazłam i namówiłam, że jesteś sama z przerażającym, brudnym Aniołem w jakieś ciemnej piwnicy, w… Więzieniu? Nie ważne… Poszliśmy na dół, ale ciebie już nie było. Drzwi były zamknięte, więc je otworzyliśmy. Anioł stał przy kracie i wrzeszczał, chyba za tobą…
- Co wrzeszczał? – zainteresowała się Annie.
- Dokładnie nie pamiętam – Andy pomyślała chwilę a potem, kontynuowała – chyba, żebyś wróciła i… Aż tak bardzo nie chciał, że przegiął, czy coś w tym rodzaju.
- Przegiął? – zapytała oschle – to za mało przewidziane – tu ściszyła głos – te siniaki są, bolą i nie przestają.
- Ja ci powtarzam, tylko. Annie uspokój się. Ja to rozumiem.
        Nagle drzwi się otworzyły i wszystkie dziewczyny rzuciły ukradkiem spojrzenie. Zorientowawszy się, że to tylko bliźniaczki powróciły do dalszych czynności.
- Pani Eveline – zaczęła jedna z nich ubrudzona musztardą, na jej głos wszystkie znów zwróciły na nie uwagę – powiedziała, żebyśmy zjawili się w piżamach na dole.
- Po co? – zapytała anielskim głosem Lerninne.
- Wyjaśnią nam, po co tu jesteśmy – odpowiedziała druga, na co zaczął się harmider.
         Każda dziewczyna zaczęła przebierać się jak najszybciej. Każdy chciał wiedzieć jak najprędzej, po co tu jest. Najwcześniej przebrana była Annie w uroczą, truskawkową piżamkę.
         Kiedy wszyscy zjawili się w jadalni – chłopcy wcześniej – gdzie ujrzeli panią Eveline w żółtym szlafroku i zielonym turbanie na głowie. Przy drzwiach – jakby ich pilnował – stał Olbrzym, jako jedyny nie przyodział się w piżamę.
        Andy i Annie odszukały Gerarda i podeszły do niego.
- Hej Gee, miło cię widzieć… - zaczęła Andy spoglądając na niego od stóp do głów – w bokserkach…
- Cześć – odpowiedział pochmurno.
- Cisza! Cisza! – uspokoiła ich pani Eveline – wiecie po co się zebraliśmy, ale nie mi o tym mowa. Pewien Anioł chce wam wszystko wytłumaczyć.
- Anioł? – zapytała przyjaciół Annie – ona nie ma na myśli chyba tego Anioła?
      Obok pojawił się Anioł. Inny Anioł. Miał długie, białe włosy i białe oczy. Skrzydła miał schowane, a długa szata powiewała, choć w pomieszczeniu nie było wiatru.
- Jeden z was – oznajmił melancholijnym tonem – zostanie Wybrańcem – przez chmarę dzieci przebiegł szmer odgłosów – Wybraniec ten zostaje wybrany do pokonania Bestii.
      Wybrańcem? Annie rozejrzała się po zebranych. Kto nadaje się na Wybrańca? Lerninne? Jest mała, słodka i niewinna. Emily? Zbyt pewna siebie, ale… W „Feniksie”, przyjaciółka głównej bohaterki – Tamare – była pewna siebie i stała się Zjednoczoną. Luke i Frank? Są silni, ale czy to wystarczy? Leo… Może on… W sumie, Annie jeszcze z nim nie rozmawiała. Sarah. Ładna, mądra… Idealna! Mają Wybrańca!
       A ona? Annie? Jak ocenia swoje szanse? Na zero.
       Już bardziej pasowałby Gee… Albo Andy! Tak! Na pewno.
      Wszyscy chwalili się  umiejętnościami, które posiadają i są idealni do roli Wybrańca. Lerninne uroczo mrugała do każdego i robiła pozy niewinnej księżniczki, Emily, co chwilę targała ją za włoski i pytała o potrzeby, Luke i Frank pokazywali mięśnie, Sarah machała włosami. Tylko Leo w  tym nie uczestniczył.
- Cześć – zagadnęła go Annie.
- Czego? – zapytał oschle.
- No… - zmieszała się– ładny garnitur.
- Fajnie. Już możesz iść.
         Dziewczyna oddaliła się od niego w ciszy.
- Jak myślisz? – Andy wyrwała ją z zamyślenia – jakie masz szanse? Kogo obstawiasz.
- Nie widzę się w roli Wybrańca – odpowiedziała – ty mogłabyś zostać – Gee parsknął śmiechem.
- Ja obstawiam Sarah – oznajmiła przyjaciółka – a Gerard mówi, że Lerninne.
      Annie pokiwała głową, na wznak, że rozumie. Chodź to wszystko było dziwne. Dostają zaproszenie od Aniołów, którzy chcą ich rzucić na żer potworowi…..
- Jedno jest pewne – powiedziała Annie, kiedy przyjaciele szli do pokoi – musimy pójść do tamtego Anioła…
- Chyba żartujesz! – pisnął Gee.
- Kiedy? – zapytała pewna siebie Andy.
-Dziś wieczorem.

      Gee i Andy wymienili nie pewne spojrzenia i z zawahaniem przytaknęli.