MIŁEGO CZYTANIA!
_______________________
Gerard prowadził
dziewczyny przez wiele korytarzy. W końcu zatrzymał się przy małych, ledwo
widocznych drzwi. Ich szaro-brązowy kolor, zlewał się z brudnymi cegłami
klasztoru.
- Jak my się zmieścimy? – zapytała Annie.
-Schylimy się – odpowiedział chłopak klękając przed
drzwiczkami.
Otworzył je i
wczołgał się do środka.
-Chodźcie – powiedział i znów zniknął w ciemnej otchłani ze
drzwiami.
Dziewczyny
popatrzyły po sobie i weszły za drzwi. Znaleźli się w wysokim pomieszczeniu ze
schodami. Było ciemno i brudno. Z sufitu zwisały pajęczyny.
- Gee – zaczęła drżącym głosem Annie – gdzie jesteśmy?
- Zobaczycie. A teraz chodźcie za mną.
Ruszyli
trzeszczącymi i zapadającymi się schodami. Czasem spadali o kilka stopni za
dużo. Po chwili usłyszeli, że zaczyna grzmieć.
- Zaczęła się burza – oznajmiła Annie.
- Słychać – odpowiedziała sucho Andy.
Kiedy schody się skończyły, z ulgą stanęli
w małym, kwadratowym pokoiku. Był brudny, czego można było się spodziewać. Po środku
stał drewniany stoliczek i krzesełko ,okryte grubą warstwą kurzu. Po bokach i
naprzeciwko umieszczone były drzwi. Wielkie, brudne i purpurowe. Z sufitu zwisała
żarówka, która już dawno się przepaliła. Na ścianach wisiało mnóstwo obrazów,
każdy przedstawiał inne postacie, jednak w tych samych, czarnych habitach.
- Siostry zakonne? – zapytała
Annie, podchodząc do jednego z portretów.
Gerard, który podchodził już do środkowych
drzwi, odwrócił się i podszedł do dziewczyny.
- Tak – odpowiedział – podobno zamieszkiwały
ten klasztor, zanim oddały go Aniołom.
- Ale dlaczego go oddały? –
zaciekawiła się Andy, która podeszła do przyjaciół.
- Przez… śmierć – mówiąc to,
schylił ze wstydem głowę w dół, ale
momentalnie ją podniósł – umarły wszystkie. Tak nagle. Wszystkie w tym samym
czasie.
- Skąd to wszystko wiesz? –
zapytała Andy.
- Chodźcie i zobaczcie.
Otworzył środkowe drzwi i cała trójka za
nie wyszła.
Znaleźli się w wielkim,
prostokątnym pokoju. Z prawej strony leżało osiem, równo postawionych, czarnych
trumien. Nad każdą z nich wisiał obraz. Wszystkie przedstawiały zakonnice. Zapewne
obrazy przedstawiały je zmarłe. Ta myśl z przerażeniem wstrząsnęła Annie. Nad
każdą trumną wisiał portret zakonnicy, która w nim leżała. Naprzeciwko nich stały
regały z mnóstwem książek, tak opasłych, że nawet Annie czytałaby je z tydzień.
Przy mniejszych ścianach znów były drzwi. Na środku leżał czerwony dywanik i
dwie trzyosobowe kanapy. Pomiędzy nimi znajdował się drewniany stoliczek.
Gerard podszedł do jednego z regałów. Przejechał palcem po tytułach
ksiąg. Po niedługiej chwili znalazł to, czego szukał.
Położył dość cienką książkę na stoliku.
Usiadł na jednej kanapie, a dziewczyny naprzeciwko. Na przedzie widniał tytuł: „W
przyszłości na przyszłość”.
Gee przekartkował wiele stron, kiedy
uradowany trafił na właściwą.
- Tutaj znajdziemy odpowiedzi z
przyszłości, które powinny wpłynąć na przyszłość, czyli dzień dzisiejszy i dni,
które nastąpią.
- Jakie wydarzenia na to
działają? – zapytała Andy.
- Na przykład to, że gdyby Anioły
nie zabrałyby klasztoru, zakonnice nadal by go miały, możliwe że nie byłoby nas
tutaj dzisiaj… Zakonnice oddały go im z dobroci. Uważały, że skoro to Anioły
trzeba robić to, co one chcą. Nie ma jednak jednej, ważnej odpowiedzi.
- Jakiej? – zaciekawiła się
Annie.
- Dlaczego zakonnice zmarły –
wyjaśnił Gee, przekartkowując kartki w nadziei, że znajdzie coś na ten temat –
Anioły, przecież ich nie zabiły, prawda?
- W sumie, nie wiemy, dlaczego
nas przysłali - a Andy patrzyła po
przyjaciołach – może to tak ważne…
- Tak ważne, że zabiły zakonnice?
– zapytała sarkastycznie Annie.
- Daj mi dokończyć! – oburzyła się
Andy – jest też druga możliwość. One mogły wiedzieć, że to ważne, a Anioły same
chciały być w klasztorze. Jednak one mogły chcieć zobaczyć o co chodzi, więc
zabiły się, aby obserwować wydarzenia z góry.
- Wszystkie się zabiły, aby
obejrzeć co z nami zrobią? – zachichotał Gee.
- Powiedziałam, że to jedna z
możliwości.
- Mylisz się – usłyszeli,
niewiadomo skąd głos.
- Kto to powiedział? – zająkała się
Annie.
- Chodźcie sprawdzić. Jestem za
drzwiami.