________________________
Annie pochłonęły słowa „Szkarłatnej
peleryny”, czyli czwartej części „Feniksa”*.
Powoli zbliżał się wieczór. Większość dziewczyn leżała w swoich łóżkach,
robiąc przeróżne rzeczy. Jednak nie zauważyła w pokoju bliźniaczek.
- Gdzie są Alishia i Caroline? –
zapytała, leżącą na łóżku obok Andy.
- Poszły kupić sobie hamburgery…
One są strasznie żarłoczne – odpowiedziała przyjaciółka, która czytała jakąś
książkę.
- Co czytasz?
- Ja… - Andy zrobiła się czerwona
na twarzy i schowała lekturę pod poduszkę.
- Dlaczego nie pokażesz? – Annie
uśmiechnęła się złowieszczo i usiadła
wpatrując się w jaśka.
- Bo… O której pójdziemy do
tamtego Anioła?
- Nie wiem – odparła i znów się
położyła – boję się tam iść.
- Słuchaj, strasznie cię
przepraszam, że cię zostawiłam, ale pobiegłam za Gee, aby mu powiedzieć, że nie
możemy cię zostawić…
- Ale zostawiliście – rzuciła
Annie obdarzając Andy negatywnym spojrzeniem.
- Wiem, ale jak go znalazłam i
namówiłam, że jesteś sama z przerażającym, brudnym Aniołem w jakieś ciemnej
piwnicy, w… Więzieniu? Nie ważne… Poszliśmy na dół, ale ciebie już nie było.
Drzwi były zamknięte, więc je otworzyliśmy. Anioł stał przy kracie i
wrzeszczał, chyba za tobą…
- Co wrzeszczał? – zainteresowała
się Annie.
- Dokładnie nie pamiętam – Andy
pomyślała chwilę a potem, kontynuowała – chyba, żebyś wróciła i… Aż tak bardzo
nie chciał, że przegiął, czy coś w tym rodzaju.
- Przegiął? – zapytała oschle –
to za mało przewidziane – tu ściszyła głos – te siniaki są, bolą i nie
przestają.
- Ja ci powtarzam, tylko. Annie
uspokój się. Ja to rozumiem.
Nagle drzwi się otworzyły i wszystkie
dziewczyny rzuciły ukradkiem spojrzenie. Zorientowawszy się, że to tylko
bliźniaczki powróciły do dalszych czynności.
- Pani Eveline – zaczęła jedna z
nich ubrudzona musztardą, na jej głos wszystkie znów zwróciły na nie uwagę –
powiedziała, żebyśmy zjawili się w piżamach na dole.
- Po co? – zapytała anielskim
głosem Lerninne.
- Wyjaśnią nam, po co tu jesteśmy
– odpowiedziała druga, na co zaczął się harmider.
Każda dziewczyna zaczęła przebierać
się jak najszybciej. Każdy chciał wiedzieć jak najprędzej, po co tu jest.
Najwcześniej przebrana była Annie w uroczą, truskawkową piżamkę.
Kiedy wszyscy zjawili się w jadalni –
chłopcy wcześniej – gdzie ujrzeli panią Eveline w żółtym szlafroku i zielonym
turbanie na głowie. Przy drzwiach – jakby ich pilnował – stał Olbrzym, jako
jedyny nie przyodział się w piżamę.
Andy i Annie odszukały Gerarda i
podeszły do niego.
- Hej Gee, miło cię widzieć… -
zaczęła Andy spoglądając na niego od stóp do głów – w bokserkach…
- Cześć – odpowiedział pochmurno.
- Cisza! Cisza! – uspokoiła ich
pani Eveline – wiecie po co się zebraliśmy, ale nie mi o tym mowa. Pewien Anioł
chce wam wszystko wytłumaczyć.
- Anioł? – zapytała przyjaciół
Annie – ona nie ma na myśli chyba tego Anioła?
Obok pojawił się Anioł. Inny Anioł. Miał
długie, białe włosy i białe oczy. Skrzydła miał schowane, a długa szata
powiewała, choć w pomieszczeniu nie było wiatru.
- Jeden z was – oznajmił melancholijnym
tonem – zostanie Wybrańcem – przez chmarę dzieci przebiegł szmer odgłosów –
Wybraniec ten zostaje wybrany do
pokonania Bestii.
Wybrańcem?
Annie rozejrzała się po zebranych. Kto nadaje się na Wybrańca? Lerninne?
Jest mała, słodka i niewinna. Emily? Zbyt pewna siebie, ale… W „Feniksie”,
przyjaciółka głównej bohaterki – Tamare – była pewna siebie i stała się
Zjednoczoną. Luke i Frank? Są silni, ale czy to wystarczy? Leo… Może on… W
sumie, Annie jeszcze z nim nie rozmawiała. Sarah. Ładna, mądra… Idealna! Mają
Wybrańca!
A ona? Annie? Jak ocenia swoje szanse?
Na zero.
Już bardziej pasowałby Gee… Albo Andy!
Tak! Na pewno.
Wszyscy chwalili się umiejętnościami, które posiadają i są idealni
do roli Wybrańca. Lerninne uroczo mrugała do każdego i robiła pozy niewinnej księżniczki, Emily, co
chwilę targała ją za włoski i pytała o potrzeby, Luke i Frank pokazywali
mięśnie, Sarah machała włosami. Tylko Leo w
tym nie uczestniczył.
- Cześć – zagadnęła go Annie.
- Czego? – zapytał oschle.
- No… - zmieszała się– ładny
garnitur.
- Fajnie. Już możesz iść.
Dziewczyna oddaliła się od niego w
ciszy.
- Jak myślisz? – Andy wyrwała ją z
zamyślenia – jakie masz szanse? Kogo obstawiasz.
- Nie widzę się w roli Wybrańca –
odpowiedziała – ty mogłabyś zostać – Gee parsknął śmiechem.
- Ja obstawiam Sarah – oznajmiła
przyjaciółka – a Gerard mówi, że Lerninne.
Annie pokiwała głową, na wznak,
że rozumie. Chodź to wszystko było dziwne. Dostają zaproszenie od Aniołów,
którzy chcą ich rzucić na żer potworowi…..
- Jedno jest pewne – powiedziała Annie,
kiedy przyjaciele szli do pokoi – musimy pójść do tamtego Anioła…
- Chyba żartujesz! – pisnął Gee.
- Kiedy? – zapytała pewna siebie
Andy.
-Dziś wieczorem.
Gee i Andy wymienili nie pewne spojrzenia
i z zawahaniem przytaknęli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz