Ten rozdział już trochę nawiązuje do akcji. Można go chyba przynależeć do ciekawszych, ale nie super ciekawych :) Pozdrawiam :)
_______________________________________
Ostrze noża wbiło się w mięso, które stało
na stole, gdzie niegdyś leżało to ostre narzędzie. Jedzenie pojawiło się w
pokoju tak niespodziewanie, jak przyrząd, który trzymał Olbrzym.
Po pomieszczeniu rozbiegł się wspaniały
zapach pieczonego mięsa.
- Czas zasiąść do stołu! –
poinformowała dzieci pani Eveline.
Wszyscy – oprócz Olbrzyma – zrobili, co
kazała. Owłosiony mężczyzna uśmiechnął się i pokroił mięso. Nałożyć każdemu po
kawałku, zostawiając ostatni sobie. Zasiadł i nałożył górę ziemniaków i jedną,
małą marchewkę.
Annie, która przed chwilą poczuła głód,
zjadła nałożoną rzez siebie porcję z apetytem, nie żałując sobie nawet deseru.
- Ale to szybko wchłonęłaś –
powiedziała Andy, wytrzeszczając oczy.
Sama, wciąż grzebała w porcji ziemniaków.
- Głodna byłam – powiedziała Annie.
Kiedy wszyscy zjedli i rozeszli się po pokojach,
pani Eveline poprosiła jednak obie dziewczyny i Gerarda o pozostanie i
posprzątanie, a ona i Olbrzym poszli do jej pokoju.
- Zakochała się w nim –
stwierdziła Annie, zabierając ze stołu pierwszy talerz.
- Prawda – powiedział Gee –
będzie z nich ohydna para.
Andy zaśmiała się.
- Oj, przestańcie – skarciła Annie,
idąc do kuchni – są uroczy.
- Uroczy, jak zadek szympansa –
dokończyła przyjaciółka.
-Wyglądają, jak Asterix i Obelix,
tylko że pani Eveline jest wyższa – skojarzył Gee.
- Dobra, zajmijmy się talerzami –
zaproponowała Andy.
Resztę pracy dokończyli w ciszy. Do czasu,
kiedy Gerard zrzucił talerz, który rozpadł się na wiele kawałków. Jednak
posprzątał to szybko i sprawnie.
Po zakończonej pracy udali się do pokoi.
Pomieszczenie zajęte było przez Andy, Sarah, Alishię i Caroline. Przyjaciółka
miała łóżko pod ścianą, a Annie zaraz obok.
Usiadła na nie i zaczęła z nią rozmawiać.
Zaczęły od żółwi, przechodząc do muzyki,
a dalej….
- Jak myślisz, po co tu
jesteśmy? - zapytała Annie – mama mówiła,
że coś ważnego, ale nie chciała mówić, co.
- Mi mama powiedziała jedno:
Anioły – odpowiedziała Andy.
- Anioły? – zapytała.
- Tak. One nas zaprosiły. Chcą
coś od nas.
-Ale, co?
- Nie wiem? Nigdy im nie ufałam.
- Nie ufałaś? Aniołom?
- Nie. Nikt nigdy nic dla mnie
nie robił i nie zamierzał zrobić.
A czy ona? Czy Annie ufała Aniołom? Nigdy
nad tym nie myślała.
- Idziesz ze mną pograć w
ping-ponga? Gee też będzie. Chyba wpadłaś mu w oko – powiedziała z uśmiechem
Andy.
- Co? – zapytała roześmiana Annie
– to przyjaciel.
- No niech ci będzie –
odpowiedziała przyjaciółka wstając z łóżka – idziesz?
- Później do was dołączę –
odparła kładąc się.
- Okay. To do zobaczenia później.
Annie
zajrzała pod łóżko i wyciągnęła swoją walizkę. Otworzyła ją i wyciągnęła stary,
skórzany zeszyt. Narysowała Anioła. Wyszedł pięknie. Miał doskonałe skrzydła
i idealne proporcje.
Podczas szkicowania dużo myślała. Anioły
tak po prostu chodzą wokół nas? Widać je, czy przekażą im informacje mentalnie?
I w ogóle po co ich zesłali do klasztoru? Chcą im cos dać, przekazać, powierzyć?
Odłożyła zeszyt pod poduszkę i zeszła do
Andy i Gerarda. Byli w środku ekscytującej gry w ping-ponga. Przez okno, obok
jeziorka widać było Franka i Luka grających w piłkę nożną. Emily w kącie
czytała Lerninne, a naprzeciwko Sarah siedziała z książką. Annie podeszła do
niej.
- Hej – przywitała się.
- Cześć – powiedziała przyjaźnie
dziewczyna, spoglądając na nią z nad książki.
-Co czytasz?
- „Księcia Niebieskiej Krwi”
ostatnią część serii „Feniks” – odpowiedziała blondynka.
- Naprawdę? Uwielbiam tą
trylogię! – odparła uradowana Annie.
- Mam ze sobą wszystkie. Jak
chcesz to możesz pożyczyć.
- Bardzo ci dziękuje – odrzekła dziewczyna
i poszła do wołającego do niej Gerarda.
Zagrała z nim i wygrała. Gorszym przeciwnikiem okazała się Andy.
- Gee – zaczęła Annie, kiedy przyjaciółka
zdobył kolejny punkt – może ty wiesz
po co nas tu przysłali?
- Wiesz – odpowiedział zaciekawiony
– coś podejrzewam. Chodźcie.
Ruszył. Dziewczyny popatrzyły po sobie i
poszły za nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz