poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział trzeci

Ludzie, ale weny dostałam!
Zapraszam :)
_______________________________
        Zeszła z panią Eveline – ponieważ tak jej się przedstawiła – na dół, do sali jadalnej.
        Przy jednym, wielkim stole siedziało dwanaścioro dzieci w wieku, od około 8 do 16 lat, tak się przynajmniej wydawało Annie.
        Najmłodsza dziewczynka miała na sobie różową sukienkę i blond włoski zaplecione w dwa warkoczyki. Jej mała buźka była pulchniutka, ale urocza. Obok siedziała –chyba- najstarsza dziewczyna. Z twarzy przyjemna osoba. Ubrana była na biało. Biała koszulka, białe spodnie. Jej brązowe włosy spływały po plecach, jak morskie fale.
        Kolejne krzesło zajęte było przez Gerarda, który gestem wskazał, by usiadła obok niego. Zrobiła co nakazał. Obok niej siedziała dziewczyna, chyba starsza od niej. Miała zaplecionego, brązowego warkocza, który z prawej strony niedbale zwisał po ramieniu. Śmiała się bardzo często.
       Następny był dość młody chłopak w wieku, albo lekko starszy od najmłodszej dziewczynki. Miał dość długie, brązowe włoski. Nieśmiało spoglądał spod stołu.
     Po drugiej stronie siedziało dwóch chłopców.  Obaj czarnowłosi, gadający ze sobą. Jeden miał trochę ciemniejszą karnację, ale drugi miał mnóstwo piegów na twarzy.
    Potem rude bliźniaczki, które wyglądały sympatycznie. Następna osoba była inna od pozostałych. Chłopak o jasnych, aż białych włosach ubrany w garnitur. Był przystojny o ślicznych, niebieskich oczach.
    Ostatnia osoba była… Po prostu wspaniała. Piękna dziewczyna o blond, kręconych włosach. Zielony sweter podkreślał jej oczy, które były tego samego koloru.
- Cześć, jestem Amanda, ale mów mi Andy – przedstawiła się dziewczyna z warkoczem.
- Annie – podałam jej rękę.
      Andy uścisnęła jej dłoń, a Annie ugięła się pod silnym zgnieceniu.
- Przywitajmy nową przybyłą! Annie Peterson! Słońce, wstań – powiedziała pani Eveline.
      Dziewczyna wstała niechętnie. Nie lubiła występów publicznych.
- Po kolacji, proszę abyście się przywitali z nią i zapoznali.
      Czemu tu jest taki wstyd? Czemu dla niej?
- Głupie, nie? – zapytała Andy pochłaniając kurczaka.
- Troszeczkę – odparła Annie. 
      Kiedy kolacja się skończyła i wszystkie dziewczyny – oprócz Andy – były już w pokoju, najstarsza zaczęła:
- Jestem Emily, ta najmłodsza to Lerninne, ta – tu wskazała na blond piękność – to Sarah. Teraz powiem ci, jak rozróżnić nasze bliźniaczki. Alishia ma mniejszą twarz a Caroline ma szczuplejszą.
- Dzięki, ale raczej nie przyglądam się kształtu twarzy – odpowiedziała Annie, co chyba uraziło trochę Emily.
      Potem wszyscy spotkali się w „pokoju odpoczynku”, jak to nazwała pani Eveline.
- Cześć – przywitał się Gerard, dosiadając się do Annie i Andy – przedstawić ci chłopaków?
- Miło by było – odparła, na co trójka znajomych parsknęła śmiechem.
- Okej – rzekł, po czym zaczął przyglądać się po zebranych chłopcach – najmłodszy nazywa się Michel, piegus to Frank, jego kumpel to Luke, a w garniturku to Leo. Paskudny ma charakter.
- Przestań Gee! – krzyknęła Andy, ale po chwili ucichła przypominając sobie, że oprócz nich są inni – jest przystojny!
- Wiesz, no… nie przyglądałem się – odrzekł Gerard.
- Gee? – zapytała Annie – kto to?
- Oj, zapomniałem – powiedział kolega – Gee to skrót mojego imienia, tak mnie nazywają.
          Dziewczyna odpowiedziała skinieniem głowy.

- Dzieci!!! – krzyknęła pani Eveline, wbiegając do pokoju – stało się coś strasznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz